Marzenia o wyprawie do słonecznej Italii - pełnej pinii, gai oliwnych, drzew pomarańczowych, krzewów mandarynkowych, cytryn, opuncji i juki - w naszej szkole zrodziły się we wrześniu bieżącego roku szkolnego.
07 maja 2017r. uczniowie wraz z opiekunami Zespołu Szkół w Nowej Słupi – paniami – Iwoną Wieczorek, Renatą Storzysz, Renatą Jadwidzic i Grażyną Czechowską – wyruszyli do odległych Włoch. Współorganizatorem naszych marzeń było Biuro Podróży „ Horyzont” z Ostrowca Św., któremu pragniemy podziękować za wspaniałego przewodnika p. Cezarego oraz za wyjątkowych panów kierowców – p. Wojciecha, p. Grzegorza, p. Jerzego, którzy swym profesjonalizmem, serdecznością i współpracą zrekompensowali ewentualne niedociągnięcia i usterki organizatorskie.
43. osobowa grupa uczniów Zielonej Szkoły zwiedzała wyjątkowe miasta i państwa Włoch - Wenecję , Rimini, San Marino, Rzym, Watykan, Bracciano. Była to wyprawa tranzytowa – każdy dzień to inne miejsce na mapie i hotel, w którym trzeba było się szybko kwaterować, zjadać obiadokolację a rano tj. po śniadaniu pakować i wyjeżdżać w dalszą drogę.
Pierwszym punktem – bardzo napiętego programu Zielonej Szkoły – było zwiedzanie Wenecji. Słonecznego poranka, małym stateczkiem dopłynęliśmy do Placu św. Marka w Wenecji. Tam na nas czekała pani przewodnik, która opowiadała historie miasta i jej zabytków. Mówiła o wydarzeniach z IX wieku, w którym to czasie zrodziła się myśl i działanie budowy bazyliki św. Marka dla pochowania relikwii po Ewangeliście. Bazylika to budowla, w której mieszają się różne style – gotycki, bizantyjski, romański, barokowy. Świątynia wzniesiona jest na planie krzyża greckiego z pięcioma kopułami. Wiele w bazylice mozaiki z motywami biblijnymi i ewangelicznymi, które układali artyści z Konstantynopola sprowadzeni przez weneckiego dożę. W bazylice mieści się złoty ołtarz ewangelisty św. Marka. To bezcenny zabytek sakralny Wenecji wzniesiony ku czci św. Marka. Dowiedzieliśmy się również – oczywiście z przekazu przewodnika – że z miasta tego, które całe znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO - pochodził najsłynniejszy kochanek świata Casanova oraz słynny podróżnik Marko Polo. Przewodnik wspomniała także o słynnych karnawałach weneckich, które zaczynają się w drugi dzień Bożego Narodzenia i wtedy to ludzie przechadzają się od świtu do nocy po ulicach miasta w charakterystycznych maskach i kostiumach. Wenecja to także opera. To tutaj mieści się 16. teatrów operowych, dla których tworzyli m.in. Antonio Vivaldi, Claudio Monteverdi. W mieście tym żyje teatr „ Maski i lustra”, czyli komedii dell' arte lub też zwany biennale, którego kontynuatorem był Molier.
Na długo w naszej pamięci zostanie spacer wąskimi uliczkami Wenecji wypełnionymi licznymi kanałami, mostami i oczywiście czarnymi gondolami bogato zdobionymi od wewnątrz, z gondolierami, ubranymi w kostiumy na styl marynarski, którzy płynnie wiosłowali pod wskazany adres albo oczekiwali na rejs.
Na koniec pobytu w miejscu kultu św. Marka mogliśmy posmakować weneckiej pizzy, podziwiać karnawałowe maski jak również nabyć drobne pamiąteczki. Z Wenecji odpłynęliśmy późnym popołudniem do przedmieść miasta, by ruszyć na południe Włoch na Riwierę Rimini. Dotarliśmy tam prawie na zachód słońca, którego ostatnie promienie kąpały się w Morzu Adriatyckim. Rimini to miasto o współczesnej architekturze, czyste, zadbane, z plażami i oczywiście palmami. Z okien hotelu podziwialiśmy niezwykłość, jaką był widok czystej wody morza rozciągającej się aż po horyzont. W miłej atmosferze z uprzejmością personel hotelowy restauracji podał nam pyszną obiadokolację wraz z deserem. Tam spędziliśmy noc, by po śniadaniu ruszyć w dalszą drogę.
Świt obudził także burzę, która utrudniała pobyt. W strugach deszczu dojechaliśmy do włoskiego marketu, by wydać trochę naszego kieszonkowego. Po udanych „zakupach” pojechaliśmy na San Marino – państwa leżącego na wzgórzu ok. 780 m n.p.m. W oparach mgły i szarugi deszczowej sprawie spiralnie wjeżdżaliśmy do państwa – miasta żyjącego własnym życiem i codziennością. Odbyliśmy długi spacer krętymi uliczkami miasta podziwiając architekturę, delektując się panoramą z lotu ptaka i oczywiście słuchając opowieści pana przewodnika o początkach, przeszłości i teraźniejszości San Marino. Lekko zmoknięci wróciliśmy do autokaru, by wyruszyć do Bracciano, miejscowości pod Rzymem – w której przebywaliśmy dwie doby. Podróż autokarem trwała do godzin nocnych. W hotelu czekała na nas obiadokolacja i upragniony odpoczynek.
Rankiem wyjechaliśmy do Rzymu, które to miasto, było kolejnym punktem programu zwiedzania. Dojazd do stolicy państwa, w którym gościliśmy, jest trudny ze względu na ogromny ruch pojazdów, chociaż jest aż pięć pasów wjazdowych, ale...” wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”. My tam też dotarliśmy. Dotarliśmy do … Koloseum – symbolu Wiecznego Miasta. Tam na nas czekała pani przewodnik – Włoszka, która oprowadzała nas i opowiadała o zabytkach i przeszłości stolicy państwa włoskiego. Zobaczyliśmy ruiny starożytnego Rzymu, legendarny pomnik Rzymu tj. wilczycę karmiącą Remusa i Romulusa oraz Kapitol zaprojektowany przez Michała Anioła w 1550r. z Placem zwanym Piazza dal Campidoglio na którym znajduje się pomnik Marka Aureliusza. Widzieliśmy także serce śródziemnomorskiej cywilizacji – Forum Romanum, gdzie zbierali się mieszkańcy Rzymu, by decydować o wielkich sprawach publicznych i prywatnych. Tu odbywały się publiczne dyskusje i tu wymierzano sprawiedliwość. Na Forum Romanum działali wielcy adwokaci – zwani „ Forenci”.
Na Polu Marsowym stoi Panteon wzniesiony na planie koła. Jest to okazały gmach – symbol doskonałości i harmonii architektury starożytnej. Tę budowlę kopułową z ciekawym rozwiązaniem oświetleniowym, bo jedynym światłem jest otwór w dachu o średnicy 9 m, wznieśli starożytnicy w II w. n.e. za panowania cesarza Hadriana jako świątynię pogańską poświęconą wszystkim bogom. Historycznym monumentem starożytnego Rzymu jest także Łuk Konstantyna, którego widzieliśmy w czasie wędrówki po Romie. Wzniesiony został w 313 r. p. n. e. Dla upamiętnienia zwycięstwa Konstantyna nad Maksencjuszem. Licznymi uliczkami, placami m.in. weneckim, Navona dotarliśmy do słynnej Fontanny Di Trevi. Jest to imponująca i artystyczna fontanna, przy której chwile odpoczywaliśmy, wrzucaliśmy pieniążki wraz z marzeniami. A może się spełnią?
Spod Fontanny Di Trevi udaliśmy się do Muzeum Watykańskiego i Kaplicy Sykstyńskiej. To papież Juliusz II był prekursorem powstania takiego muzeum; gromadził na Placu Belwederskim starożytne rzeźby. Jego dzieło kontynuowali następcy, zbierając dzieła sztuki greckiej, rzymskiej i chrześcijańskiej. Z wielu licznych galerii Muzeum Watykańskiego zobaczyliśmy w Sali Sobieskiego eksponowany obraz Jana Matejki przedstawiający Jana III Sobieskiego po zwycięstwie pod Wiedniem. Po długim przemarszu -w tłumie obcokrajowców- po galeriach sztuki zebranej w muzeum dotarliśmy do Kaplicy Sykstyńskiej. Trudno uwierzyć, by jeden człowiek mógł to zrobić. Twórcą tego wyjątkowego i wspaniałego miejsca był oczywiście Michał Anioł Buonarroti. To on wypełnił tę kaplicę freskami ze scenami biblijnymi. Autor także „Piety watykańskiej” swoim dziełem zachwyca cały świat. My też ulegliśmy takiemu czarowi. Jest to papieska kaplica w Pałacu Watykańskim. Z Kaplicy Sykstyńskiej całą grupą przeszliśmy do Bazyliki św. Piotra. To największy kościół chrześcijański na świecie, w którym mieszczą się skarby czasu np. Wrota Śmierci, Wrota Dobra i Zła, Święte Wrota, Wrota Sakramentów, ołtarze, pomniki, nagrobki, kaplice, groty, rzeźby oraz grób św. Piotra, uznanego za pierwszego papieża, który mieści się pod głównym ołtarzem bazyliki. Bazylika ,która powstała w XVI w. na życzenie papieża Juliusza II, jest także nekropolią papieży. Tam też spoczywa nasz papież Jan Paweł II. Przy jego ołtarzu mogliśmy przeznaczyć chwile na zadumę i modlitwę.
Po interlekcji w Bazylice św. Piotra rozstaliśmy się z panią przewodnik i mieliśmy chwilę na odpoczynek w promieniach zachodzącego słońca nad państwem watykańskim – stolicą chrześcijaństwa. Zachwycaliśmy się jeszcze widokiem bazyliki od zewnątrz, robiliśmy zdjęcia i wydawaliśmy nasze drobne euraski. Po godzinie wyjechaliśmy do hotelu w Bracciano, by posilić się i odpocząć przed kolejnym forsownym dniem, w którym to mieliśmy wyruszyć w drogę powrotną – do Polski.
W czwartek po śniadaniu i deserku ( pizza od gospodarzy hotelu) wykwaterowaliśmy się, zapakowaliśmy bagaże do czyściutkiego autokaru i ruszyliśmy leśną ścieżką na wzgórze zamkowe w Bracciano. Zachwycająco piękne, stare włoskie miasteczko, gdzie dojrzewała szynka parmeńska, gdzie dojrzewały pomarańcze, rosły kolczaste opuncje i drzewa figowe lśniły zielonością drzew, gdzie palmy chroniły od słońca niczym parasole a róże rozsiewały przeróżaną woń a za murami miasteczka rozciągały się wody jeziora wulkanicznego. Po długim spacerze po lądzie, plaży i wodzie jeziora dotarliśmy do autokaru, który był naszą opoką w czasie tej Zielonej Szkoły. Strudzeni ale szczęśliwi zasiedliśmy , by odbyć długą podróż do Nowej Słupi – naszej Małej Ojczyzny.
Była to wyjątkowo długa lekcja, w której nie było chwili na nudę, z której dowiedzieliśmy się tego, że to , o czym czytamy, piszemy istnieje, bo widzieliśmy to na własne oczy i przeżyliśmy coś niezwykłego i niepowtarzalnego.
Dziękujemy wszystkim, którzy nam pomogli i rozumieli. Dziękujemy za lekcje historii, sztuki, wiary, kultury, bycia i codzienności. Świat odkrył przed nami wiele tajemnic i szczęścia.
Grażyna Czechowska
GALERIA